środa, 20 lipca 2011

159. Hi Guys!

Co u mnie? Tak w skrócie to wszystko po staremu. Wstaję, jem, leżę z lapotem, kąpę się, idę spać itp xd
Mój urlop powoli dobiega końca, już prawie środa,w przyszłą pewnie już będę ogarniać pakowanie, a raczej upychanie walizek =)
Już nie mogę się doczekać żeby wylądować w Warszawie, i lecieć jak ta powalona przez to lotnisko do wyjścia, żeby wreszcie ich wyściskać(czyli prawie udusić;) i wrócić do domku. Rozdać im prezenty i zobaczyć te uśmiechy na ich buźkach. I ten niezastąpiony, w ciągłym ruchu, brązowy ogonek, oraz to miauczenie pod lodówką, i to trzepanie się w klatce w hamaczku <3
Uświadomiłam sobie właśnie, że coś się zakończyło. Że pewien okres dobiegł końca. Czas się z tym pogodzić i zamknąć ten rodział, iść na przód. W końcu życie mamy jedno. To zawsze pozostanie cząstka mnie.
Ale zyskałam coś. A raczej kogoś. Kogoś, kto otworzył mi oczy na to wszystko. Ktoś, kto był ze mną, pocieszał, wspierał, choć dawałam mu niezłe popalić, po prostu był. I z całego serca dziękuję mu za to :*

przeglądałam dziś demotywatory. Uwagę przykuł jeden. Otóż była na nim dziewczynka, chora na raka. Chłopak opisał, że jego siostra ma 13 lat i umiera. Ma nowotwór złośliwy. Nie wyobrażam sobie czuć co może czuć taka osoba. Przecież wszystko przed nią, liceum, studia, pierwsza miłość, wyjazdy, ale musi się pogodzić z tym, że to co już przeżyła to było jej życie. Co muszą czuć jej rodzice patrząc jak umiera ich dziecko i nie mogąc mu pomóc. Wiem jedno: życie jest cholernie niesprawiedliwe.

Uciekam. Trzymajcie się. Do napisania :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz