pam pam pam! więc ....
Dzień doberek :]
jak mijają wakacje ? bo ja nie narzekam ;d wczoraj grill, dziś też najprawdopodobniej cuś ;d
na nudę nie cierpię :D
obiecana notka o moich muzycznym miłościach :D
więc moja pierwsza, i niepodważalna ukochana osobistość to Artur Rojek <3
I oczywiście całe Myslovitz , czyli Poważka, Lala, Myszor, i Jaca :D ;3
Miłością do nich zarazili mnie na spółkę tata i siostra :] taata słuchał ich piosenki, pt.Chłopcy, a siostra Peggy brown. następnie wierciłam You tubowi dziurę w przeglądarce poszukując innych, nieznanych i dla mnie coraz to świetniejszych kawałków :) ] 17.12.2009 zjawiłyśmy się z siostrą i jej koleżankami w Łodzi w klubie Dekompresja. Jako support mieli grać kumka olik. ucieszyłam się, bo znałam ich niektóre piosenki, i ogólnie zespół wydawał mi się fajny, ale dobrze powiedziałam-wydawał się. tak mi podnieśli ciśnienie że chciałam wyjść. to była masakra. zamiast się bawić, odliczałam minuty do ich końca. po nich, 15 minut później na scenie pojawił się Artur, mały człowiek o wielkim sercu, i cała złość poszła w niepamięć. x3 rozpoczęli kawałakiem Moving revolution, nie znałam ale nie zniechęciło mnie to zbytnio. pogo pogo pogo! i japa zacieszona na maxa.w międzyczasie usłyszałam ukochane : Alexander, Chciałbym umrzeć z miłości, Znów wszystko poszło nie tak, Good Day my angel, Kilka uścisków kilka snów i inne, cudowne piosenki. cały tłum wywrzeszczał do odwróconego ku nam mikrofonu Rojka ukochane Długość dźwięku samotności. a na koniec uprosiliśmy wręcz specjalną wersję Peggy Brown bez której nie obejdzie się żaden koncert. wychodząc miałam 3 słowa w ustach : chcę jeszcze raz, aż do momentu uśnięcia w samochodzie xD
i razem na pierwszym miejscu będzie z Myslo AC/DC! czyli wymawiane przez moją mamę i jej brata w odległej przeszłości ace piorun dece xD Tymi bogami zaczęłam sie interesować po wysłuchaniu kawałka Highway to Hell. potem kolejne piosenki, i kolejne..... i nagle bum! tata wpada do domu i zadaje pytanie czy chcemy jechać na AC/DC do wawy! myślę sobie idiota, pewnie że cchcę! 27 maja 2010 po dziwnej drodze dotarliśmy na support jakim był Dżem. i kolejna złość wymieszana z rozczarowanie. bo Dżem spóźnił się ponad 1,2 h, i zagrali dziwne angielskie piosenki, ogółem większości nie znane. nie było dane mi usłyszeć Whisky, Naiwnych Pytań, Snu o Victorii, Tylko ja i ty, Chcę ci cos opowiedzieć itp. Diabełki Weszły punktualnie o 21. chłopacy dali radę mimo swego wieku ! pogo, świetna, bezkonkurencyjna muzyka, show time zachwyciły mnie na maxa :P pożegnali nas kaleczonym we salut you polska! i poszli po spełnionej roli. wróciłam do domu spełniona i zadowolona, śpiewając potem na spacerze z psem Rock'n'roll train <33
na drugim miejscu łącznie będzie kilku wykonawców/zespołów. ale o tym w następbym poście .
pozdrawiam ! :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz