Mając mniej więcej od 3 do 5 lat, mieszkając jeszcze w blokach, był taki jakby rytułał w moim domu. Rodzice puszczali multum płyt z winyla. Taki jakby odmiennik wieczorynek. Lady Pank, Republika, TSA, AC/DC, The Beatles, De Mono, Maanam, nawet `O dwóch takich co ukradli księżyc`. Jakoś nigdy z siostrą nie narzekałam na głośność czy repertuar. Wszystko chłonęłam. I chyba teraz wszystko jakby `odchłania się` ^^. Nie powiem, że nie słucham muzyki obecnych czasów. Bo zdarza mi się, ale ta muzyka lat 80tych czy 90tych, to jednak TO.
Pamiętam jak oglądałam z tatą Beats of Freedom: Zew wolności. Nie wierzyłam że kiedyś w radiu muzyka leciała tylko przez 2 godziny w sobotę. Sławna Trójka chyba. Film trwał 2 godziny, tatusiowe wykłady - kolejne 3 :p . Chciałabym choć na tydzień przenieść się do tych zbuntowanych czasów. Gdzie jeździło się na Woodstock czy Jarocin festiwal, kąpało raz na 3 dni, spało na sianie w stodole czy namiocie i wracało stopem. Chciałabym zobaczyć pewne zespoły jak grali 20, 25 lat temu. I te ich dzikie fryzury, podziurawione spodnie plus ramoneski. Kiedy winyle miały taką ogromną wartość, i zbierało się na nie miesiącami. Chciałabym zobaczyć Obywatela GC na żywo. No właśnie, chciałabym, ale chcieć niestety nie zawsze znaczy móc.
Ooo to jest to! Lata 80-te. Chciałbym poczuć ten klimat. Znaczy oprócz łapania stopa i kąpania się co 3 dzień, bo to u mnie norma xD
OdpowiedzUsuń~Mateusz