poniedziałek, 25 lipca 2011

161.Statue of Liberty.

Wstałam, włączyłam komputer, pogadałam z siostrą i Skarbem, i nagle ciocia wpadła i oznajmiła że jedziemy na wycieczkę, więc ubrałam się, naszykowałam aparat, zjadłam śniadanie w postaci hot-doga i soku pomarańczowego. Ale do rzeczy...

...Tak jak sam tytuł wskazuje, wczoraj udałam się na wyspę, na której znajduje się słynna Statua Wolności. Było strasznie gorąco, kleiłam się od potu, conversy obtarły, ale to nic. Jak ją zobaczyłam, to prawie się posikałam w majtki. Jejku. To była jedna z najpiękniejszych chwil w moim życiu. Jestem nią zachwycona, sama nie wiem czemu :)
więc wczoraj, tzn. w niedzielę 24.07.2011 zapakowaliśmy się w dwa samochody, ja pojechałam z Krystynką i Jarkiem, Ania ze szwabuchami. Jechaliśmy dość krótko, około 1,5 godziny, i na szczęście unikneliśmy korków. Gdy dotarliśmy na parking, mym oczom ukazały się ogromne wieżowce. Kocham taki widok. poszliśmy po bilety, a potem do kontroli bagażów(niczym na lotnisku), i staneliśmy w kolejce do statku. Jarek się ze mną non stop przekomarzał, więc te pół godziny zleciało mi szybciutko i wsiedliśmy na pokład. Znaczy kto usiadł ten usiadł, bo ja oczywiście nie mogłam usiedzieć i musiałam robić masę zdjęć, po parę każdego widoku, z obawy że będą niewyraźne, takie moje zboczenie. Jarek porobił mi parę zdjęć, i statek zatrzymał się przy jakimś dzikim budynku, do teraz nie wiem co to było. Po ok 30 minutach znów ruszył, a w międzyczasie zaczął padać lekki deszcz, ale mieliśmy farta i przestał, i popłyneliśmy na Liberty Island. Wysiedliśmy, i udaliśmy się do jakiejś dzikiej restauracji, ale wszyscy jednogłośnie stwierdziliśmy że chcemy tylko pić, i zobaczyć posąg. Wyszliśmy z cudownego (bo klimatyzowanego ;p) pomieszczenia i usiedliśmy pod flagą, a reszta poszła zapalić. Jarek zrobił mi zdjęcie z wolnością od dupy strony, i poszliśmy zrobić zdjęcie od twarzy strony ^^. Im bliżej się zbliżaliśmy, tym było goręcej. Oni prawie umierali, ale ja to miałam w nosie, pierwszy raz widziałam to cudo i musiałam mieć multum zdjęć. Gdy już wymęczyłam doszczędnie zdjęciami Jarka w tym ukropie, poszliśmy z powrotem do restauracji, ale nikomu nadal się nie chciało jeść, więc wymusiłam udanie się do sklepu z pamiątkami. Tak, wydałam 17,32$ na dwie małe figurki, ale totalnie mnie to nie interesuje, czasem trzeba zaszaleć(tak Tato, wiem że w tym momencie być mnie wydziedziczył xd). Potem staneliśmy w kolejce na rejs powrotny, ale że statek dosłownie za 3 minutki podpłynął, to w 10 minut znaleźliśmy się w miejscu, w którym czekaliśmy aż przypłynie żeby nas zabrać na wyspę. Wysiedliśmy, cali styrani, upoceni, umordowani, ale uśmiech mi nie schodził z twarzy, ba, nawet śmiem twierdzić że jak naćpana śmiałam się sama do siebie ze szczęścia. Wróciliśmy cali do domu=Ja+Ania+Jarek), oczywiście niemcy dotarli z Krystyną później, bo helmucik tak prowadził.... ale mniejsza. Poszłam zjeść nuggetsy, popiłam colą, i resztkami sił wczłapałam się do pokoju na górę. `Kochane łóżeczko`, pomyślałam.

Już was nie zanudzam, wstawiam porcję zdjęć i uciekam :*

Jaaarek + Krystynka


Miss New Jersey ;>


`czyściutka` rzeka Hudson c;


Uśmiech Uno...

...Duo...


...Tres. =)

a tak, to ten słynny, bezimienny budynek :d

sponsorem uchachania jest Jarek : D



rowwwwwwwer :)

od dupki strony xd



gdzie jest Cześka? =p


touch :P


Kula, o której zawsze marzyłam *_*


Tak Skarbie, musiałam ją kupić ^.^ :*

ufff. zmęczyłam się ;p

5 komentarzy:

  1. weee, kocham tę relację <3333
    oczywiście że trzeba! szkoda, że nie ma Cię już w Polsce, bo jutro mamy spotkanie klasowe i byłaby świetna okazja na to ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. ale zadowolona :D no piękna ta statua :) prawie tak piękna jak Ty :*

    OdpowiedzUsuń
  3. ja się do niej nie umywam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne zdjęcia, normalnie zazdroszczę Ci :D To 'od dupy strony' mnie rozwaliło xD

    OdpowiedzUsuń
  5. moja ciotka mieszka w NY : )

    OdpowiedzUsuń