sobota, 19 marca 2011

120. Happy or not.


jest dziko. wiem, dziwne stwierdzenie. ale mam jakąś zakichaną huśtawkę nastrojów. Raz potrafię być mega szczęśliwa, a za 10 minut łapię doła albo zamułę. nie mam pojęcia co się ze mną dzieję, ale niech to się skończy. to wszystko odbija się nie tylko na mnie, ale na całym moim otoczeniu. ehh...
może mi ktoś powiedzieć co się stało z pogodą ? :< jeszcze tydzień temu było tak pięknie. a teraz śnieg i deszcz. przypomniałam sobie , że zostawiłam wczoraj galaretkę na balkonie i właśnie się zajadam :D klasówka z chemii to porażka istna. modlę się o 2.... nie wiem czy kupić sobie jazzówki, baleriny, a może trampki? najchętniej to bym wszystkie kupiła ale mama mnie zamorduje xd tydzień przyszły zapowiada się lajtowo, w poniedziałek waksy, we wtorek nic, w środę odczulanie, w czwartek nic, w piątek kino. yeah :D posprzątałam ogólnie, robimy z siostrą pizze na obiad, o wiele bardziej wolę taką niż z pizzeri. pycha! uciekam się szykować i ogólnie chillout.
do napisania! ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz