powinnam zabrać się za angielski. ale jakoś nie mogę się zebrać. no nic, napiszę notkę i się ogarnę.
nie. notki nie będzie. nie mogę zebrać myśli. potem edytuję. pa.
albo i sklecę już tą notkę. w radiu zet leci Highway to hell, i chyba rzeczywiście jestem na dobre drodze do piekła. Na dworzu jest zimno jak cholera. najbardziej cierpi mój biedny nosek, bu. nasza wigilia szkolna odbywa się 17.12 o 17.00 . tak, zajebiście. nawet nie zdążę wrócić do domu. ehe. chcę do gimnazjum. czasem. w domu jest zjebanie na maksa. wszystko jest ŹLE. Mam dość. chce mi się wyć z mojej bezsilności. nie wiem o co im wsystkim chodzi. nie wiem o co mi chodzi. matka ciągle się mnie czepia. o wszystko. a dzisiaj to usłyszałam taką rzecz, że mnie zmurowało, i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. stałam jak kołek i myślałam, co ja tu robię. i dlaczego oni wszyscy mają do mnie wieczne pretensje. poszłam do pokoju, a potem na dół. znów coś usłyszałam. poszłam na górę i łzy to już mi same poleciały, nie ma co się przejmować, przejdzie mi. a jutro niby czeka mnie kolejne lanie wody. niech zapomni, bo mam 2h w plecy. do tego mam przed szkołą wychodzić z psem. przez tydzień. za karę. za chwilkę radości. bywa.
idę, szkoda tutaj smęcić.
nawet nie wiem jak mam Cię pocieszyć. ;( pomyśl że za nie długo jedziemy do piotrkowa :) odpoczniemy od rodziców ;d
OdpowiedzUsuń